No właśnie - my znaleźliśmy na przykład mnóstwo emocji w tej jeździe prawie całkiem po ciemku... Ale po kolei. Dzięki dobroci i zrozumieniu Jeannette, mogłam wybrać się z Mężczyzną mojego życia do parku rozrywki pt. Efteling. Przybytek ten w moim osobistym rankingu wyprzedził nawet Euro Disneyland. Jest po prostu niesamowity! Atrakcje oczywiście dla ludzi w każdym wieku (my spędziliśmy najwięcej czasu na klimatycznych roller coasterach), a do tego wykonane z niesamowitą dbałością o szczegóły. Najbardziej podobał nam się Latający Holender - właśnie za dopracowanie atrakcji do maximum. Przygodę można było przeżyć nie tylko w związku z szaloną jazdą wagonikiem, ale też dlatego, że muzyka, dekoracje oraz nawet zapachy (np. mgła i zapach stęchlizny) były genialnie dopasowane do siebie nawzajem. To trzeba zobaczyć, żeby zrozumieć. My w każdym razie byliśmy zachwyceni.
Poza Latającym Holendrem zachwycił nas też ten tytułowy ptak - znajdował się bowiem w części parku przeznaczonej dla nieco młodszych gości. Weszliśmy więc pod orli kuper tylko z ciekawości, nastawieni na jakąś przyjemną acz nie bardzo emocjonującą atrakcję. Błąd. Było bowiem bardzo niesamowicie - dreszczyk tym większy, gdyż nie widzieliśmy zupełnie dokąd jedziemy - 95% przejażdżki odbywało się bowiem w całkowitej ciemności. Dopiero pod koniec wjechaliśmy do sali oświetlonej na kolorowo, jak do krainy cudów.
Inną atrakcją, która zdecydowanie zasługiwała na uwagę była Fatamorgana - miejsce, gdzie można w jednej chwili przenieść się na Bliski Wschód - posłuchać pokrzykiwań Arabów na targu, obejrzeć taniec brzucha, uciekać przed krokodylem i uniknąć zastrzelenia przez straże. I to wszystko wykonane też z tak niesamowitą dbałością o szczegóły, że podczas tej kilkunastominutowej przejażdżki łodzią usta nam się z podziwu nie zamykały.
Efteling został więc wpisany na listę moich ulubionych miejsc na ziemi - zwłaszcza w słoneczny poniedziałek, kiedy poza wszystkim innym zachwyca również pogoda oraz brak kolejek. Nie opisuję oczywiście wszystkich atrakcji - jakbym dopuściła się jakiegoś habniebnego niedopowiedzenia, to może Maciek w komentarzu coś dopisze. A jeśli ktoś miałby ochotę dowiedzieć się w ogóle więcej, to zapraszam tu.