wtorek, 19 października 2010

"Agata zorgt voor rust", czyli zawód: dobra wróżka

Tak to już jest na świecie, a w moim życiu zwłaszcza, że jak nic się nie dzieje, to naprawdę nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. A jak się zaczyna dziać, to tyle, że na pisanie nie ma czasu. Teraz jednak chwilę znalazłam i zacznę od piątku, bo wtedy zostałam - a właściwie wszystkie zostałyśmy - sławne.

Początek tematu posta to tytuł artykuliku na nasz temat, który to artykulik (notatka właściwie) ukazał się w piątkowym dodatku do gazety Brabantse Dagblad. Na temat instalowania au pair poświęcono całą stronę, z czego 2/3 zajęło jedno zdjęcie, jakąś 1/7 tekst, a resztę puste miejsce. A 2,5 godziny dziennikarka nas męczyła... Nie narzekam zresztą na długość artykułu - tym, co wkurza mnie naprawdę jest fakt, że zawiera on kilka błędów. Nie czepiałabym się tak bardzo, gdyby nie to, że na długo nim gazeta się ukazała, Jeannette przeczytała ten artykuł i przesłała poprawki dziennikarce. Ja wiem, że pisząc czasem łatwiej użyć skrótu myślowego, z którego wychodzi coś prawie jak prawda. Zmiana nazwy stanowiska pracy Jeannette jednak raczej nie powinna być problemem. Ani tego, gdzie się uczę angielskiego. Dziennikarka bowiem napisała że się uczę w Wijkcentrum (czyli tam gdzie ducza) - mojej nauczycielce (prywatnej, a nie zrzeszonej w Wijkcentrum - czekała na ten artykuł, zapowiedziała, że na pewno kupi gazetę i w ogóle bardzo się całą tą sprawą przejmowała) musiało się zrobić przykro...

Poza błędami jednak artykulik jest sympatyczny, pokazuje mnie w miłym świetle i raczej zachęca do zaproszenia au pair. W przybliżonym tłumaczeniu, tytuł oznacza "Agata zapewnia spokój" - i czasem jak patrzę na Jeannette, to sobie myślę, że coś w tym jest. Bez wątpienia łatwiej jej się żyje, od kiedy przyjechałam. No - taki był plan ;)

Zamieściłabym tu skan owego artykułu, ale obawiam się, że istnieją jakieś prawa autorskie. Kiedy wrócę, to będzie do wglądu u mnie (miałam kupić kilka egzemplarzy, ale załapałam się w kiosku na ostatni...) - razem z jakimiś naleśnikami, czy coś ;)

3 komentarze:

  1. Prawa autorskie zawsze istnieją :)
    Ale od czego ma się brata "pirata".
    Możesz w ramach dozwolonego użytku "osobistego" udostępnić skan tego artykułu osobom, z którymi pozostajesz w stosunkach towarzyskich...
    Czyli możesz go umieścić do przejrzenia po zalogowaniu - friends only ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. lub zacytować opisywane fragmenty, korzystając z prawa do cytatu...

    OdpowiedzUsuń
  3. A to mogę według prawa polskiego, czy unijnego, czy holenderskiego..?

    To już prędzej zacytuję, przetłumaczone... Tylko pierwej muszę to przetłumaczyć ;)

    OdpowiedzUsuń