Czy ja już pisałam, że kocham Jeannette? I dziewczynki, oczywiście, też? Nie? To piszę właśnie. Naprawdę nie mogłam trafić na lepszą rodzinę, w której mogłabym aupairować. A co piękne - one wszystkie też mnie kochają. Wyraz temu J. postanowiła dać zabierając nas wszystkie na pożegnalną wycieczkę do Antwerpii. Jejuńciu, jakie to piękne miasto!
Nazwa Antwerpia wywodzi się z dwóch słów hand (ręka) i werpen (rzucać). Legenda głosi, że kiedyś u wejścia do portu na rzece Skaldzie stał sobie olbrzym i pobierał opłatę za cumowanie. Każdemu, kto nie chciał zapłacić odcinał prawą rękę, do czasu, kiedy bohater Brabo zrobił coś takiego olbrzymowi i jego ogromną dłoń wrzucił do rzeki. No i mamy Antwerpię - miasto, w którym przepiękne, stare budynki zachwycają oko, a nowe też jakoś tego oka nie rażą. Na ogół. Miasto pełne przeuroczych kafejek i restauracji, z przepiękną wielostylową katedrą i wielką populacją ortodoksyjnych Żydów. Obawiam się, że kiedy zobaczyłam pierwszego przedstawiciela tej religii, nastoletniego młodzieńca z pejsami, w czarnym płaszczu i kapeluszu, gapiłam się na niego straszliwie. Za to z zachwytem. Przy kolejnych takich spotkaniach, których było niespodziewanie wiele zachowywałam się już dużo uprzejmiej.
W związku z tym, że cały wyjazd był prezentem dla mnie, Jeannette robiła bardzo dużo rzeczy, które normalnie robiłabym ja. I nawet dostałam śniadanie do łóżka! Przez cały czas czułam się wyróżniona, trochę jak królowa. Pięknie było i spacerować po prostu po mieście i pić kawę przy katedrze i leżeć na plaży leniąc się niemiłosiernie... A w ogóle cudownie było pójść na Mszę Świętą w Palmową Niedzielę do katedry razem z tymi moimi kobietami. Nie myślałam, że będą chciały mi towarzyszyć, a tu taka niespodzianka! Jeannette sama to zaproponowała! Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko dziękować Bogu, że postawił na mojej drodze takich cudownych ludzi.
Tam Cię rozpieszczają, bo wyjeżdżasz, tu Cię będą pewnie wszyscy rozpieszczać po powrocie - taki wyjazd to całkiem niegłupi pomysł, Ty to masz głowę ;)
OdpowiedzUsuńczy w Antwerpii jest muzeum komiksu?
nie wiem - nie byłam w muzeum komiksu. Ani w żadnym innym w Antwerpii - chodzenie po muzeach jest dość trudne, a na pewno męczące w towarzystwie dzieci... A że głowę mam to wiem od dawna :P
OdpowiedzUsuń