poniedziałek, 7 lutego 2011

z młynkiem na złodzieja, czyli gata wyobraźnia bogata...

Ubiegły weekend znów spędziłam głównie bez moich dziewczyn, bo w sobotę rano pojechały do dziadków i wróciły wieczorem. Zdążyłyśmy jednak zjeść bardziej uroczyste śniadanie - ze względu na św. Agatę - i generalnie zauważyć solenizantkę. Dzień ten okazal się dużo sympatyczniejszy niż się spodziewałam - spędziłam go z dwiema koleżankami na żywo i z ukochanym (śpiewającym "Sto lat" w dodatku w towarzystwie chórku) zdalnie oraz dostałam mnóstwo życzeń, za które niniejszym bardzo dziękuję!

Noc samotna w dużym domu nie jest co prawda tak przerażająca, jak schodzenie z gór po zmroku, jednak przy mojej wyobraźni... No właśnie, idąc spać po północy, usłyszałam jakieś niepokojące dźwięki z dołu. Dodawszy do nich świadomość, że ostatnio w okolicy pojawili się włamywacze i że przed domem nie stoi samochód - co pozwala przypuszczać, że jeśli nawet jest ktoś w domu, to tych ktosiów jest mniej niż zwykle... Przestraszyłam się więc nieco, że mam towarzystwo i to raczej mało sympatyczne. Do salonu bałam się zejść, zwłaszcza nieuzbrojona. Skąd jednak wziąć broń jakąś w generalnie pokojowo nastawionym domostwie? Dokonałam szybkiego przeglądu najcięższych przedmiotów, do jakich miałam dostęp i wybór mój padł na poręczny i dość ciężki młynek do pieprzu, który dostałam od rodziców Jeannette na mikołajki. Nie pobiegłam z nim od razu na dół, bo młynek młynkiem, ale jakoś specjalnie silna i odważna to się nie czułam. Dopiero kiedy długo nie mogłam usnąć w obawie, że potencjalny złodziej na salonie nie poprzestanie i może mnie nawiedzić na moim poddaszu oraz wziąć sobie komputer (bez którego życia tutaj nawet nie zamierzam sobie wyobrażać), postanowiłam zrobić przegląd domu i sprawdzić, czy nic nie zginęło oraz czy aby na pewno jestem sama. Doprawdy, zabawnie musiałam wyglądać wchodząc ostrożnie do wszystkich po kolei pomieszczeń i zaglądając do wszystkich szaf z narzędziem kuchennym przygotowanym do zadania błyskawicznego ciosu, gdyby tylko zaszła taka potrzeba!

Na szczęście okazało się, że tylko moja wyobraźnia (która chwilami naprawdę przesadza) płata mi figle i mogę spokojnie iść spać, co też uczyniłam. Nie pamiętam, co mi się potem śniło, ale dużo bym dała, żeby sobie przypomnieć - musiało to być coś bardzo ciekawego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz