wtorek, 19 października 2010

"Mam kapelusz, mam kapelusz..."

Nie cierpię Teletubisiów, niemal wysypki dostaję na sam ich widok, jednak pioseneczka* śpiewana przez Dipsy (ten zielony - kto widział ten wie, a kto nie widział, ten nie ma czego żałować...) jak się mnie uczepiła, tak trzyma od kilku lat. A tutaj nawet pasuje. Kupiłam sobie bowiem w końcu - po latach zastanawiania się - kapelusz... Niewykluczone, że pierwszy i nie ostatni :)

Sobotni dzień spędziłam niesamowicie sympatycznie, na zakupach z Anią - jedną z au pair poznanych w czerwcu - w Amsterdamie. I chociaż nie zawsze przepadam za shoppingiem, tym razem miałam wiele frajdy. Ania, jak mnie zapewniała, też. Nie szata zdobi człowieka, ale jakoś tam zawsze wpływa na jego zachowanie. Gdzieś kiedyś czytałam, czy słyszałam o tym, że wpływa też na człowiecze pisanie. Zdaje się, że to recenzja książki była... W każdym razie kiedy w Peek&Cloppenburgu ubrałam się w bardzo drogie poncho i kapelusz, od razu poczułam się bardziej luksusowo... I chociaż boję się pomyśleć, co stworzyłabym usiadłszy do komputera w takim stroju, uczucie było całkiem sympatyczne. Na przymierzenie luksusowej sukni (złota z czarną koronką - cudo!) zabrakło mi jednak energii. Siły na zakupy trzeba dobrze rozłożyć, żeby nie stracić całej anargii na samym początku, bo potem to już człowiek myśli tylko o tym, że jest zmęczony.

Jak wiadomo, dzień przenaczony na zakupy aby był udany, musi się zakończyć chociaż jednym satysfakcjonującym... zakupem. W moim przypadku był to więc wspomniany wyżej (a widoczny poniżej) kapelusz, w przypadku Ani - dżinsy. Następnym razem wybiorę się na amsterdamski bazar - podobno wielki i o świetnej atmosferze. No i pewnie w końcu do jakieś muzeum też odwiedzę. Bo do tej pory moje wizyty w stolicy ograniczały się do takich bardziej pospolitych, za to nie bardzo turytycznych czynności, jak picie wina nad kanałem i właśnie zakupy.








* Cały tekst owej pioseneczki dostępny... w tytule niniejszego posta. Teletubisie nie są tworzone dla profesorów uniwersyteckich... No i zawsze nie jest to krasnoludzie "Złoto, Złoto, złoto..."**
** Z całego serca polecam lekturę książek T. Pratchetta - o krasnoludach na pewno można poczytać w "Straż! Straż!" i pewna nie jestem, ale o tej piosence pewnie też tam jest...

4 komentarze:

  1. To nie jest kapelusz tylko kapelusik. Dlaczego zamknęłaś oczy z otwartymi byłoby ładniej. mama

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze to bardziej kapelusz niż czapka :) A od czegos trzeba zacząć - następny będzie miał większe rondo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agata, w mordę jeża... czy Ty w końcu cos znów napiszesz?! już prawie miesiąc minął... liście Cię przysypały?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ tak, drogi Anonimowy, już się poprawiam. Przepraszam i dziękuję za wyrozumiałość :P

    OdpowiedzUsuń